Gdy stopnieją już śniegi…
Gdy stopnieją już śniegi, to pomiędzy trawą,
Podobną do uschniętych włosów złej kobiety,
Wykwitną zmarłe śruby i sprężyn bukiety,
Które jak wielkie kwiaty wypryskują rdzawo –
Na podwórko, pomiędzy trumny samochodów
Połamanych, przychodzą blade, głupie dzieci,
Aby wśród na pół zgniłych, wpół zielonych śmieci
Odszukać trup kocięcia, zrzuconego z schodów.
Wiosna wtedy naprawdę przemówi do ludzi
I zamyślone baby, gapiące się w oknie,
Myślą o sennych wierszach, ziewają okropnie
I idą spać samotnie. Śmierć je czasem budzi.
Jakże dobrze jest poczuć wśród zębów żelastwa
Ciałem spoconym ziemię, a w ziemi robaki,
Wywlec je z ciepłej gleby i wbijać na haki
Za przynętę , nim sami padniemy ich pastwą.